Cechą charakterystyczną Mirandy Kerr poza piękną figurą niezaprzeczalnie jest świetne wyczucie stylu. Myślę, że dzisiejszy wpis przypadnie do gustu nie tylko fanom modelki, ale również tym z Was, którzy preferują prostotę w codziennych stylizacjach.
Nie lubię narzekać (a już zwłaszcza nie na blogu), muszę jednak przyznać, że dzisiejszy dzień nie należy do najlepszych – głównie ze względu na beznadziejną aurę, a zwieńczając pasmo dzisiejszych niepowodzeń, przypadkowo usunęłam poprzedni wpis, w którym podzieliłam się z Wami swoimi noworocznymi postanowieniami. Tak – bez komentarza.
Przejdźmy jednak do tych bardziej pozytywnych kwestii, które chcę poruszyć w dzisiejszym poście. Mowa oczywiście o tytułowym stylu Mirandy Kerr. Był okres w moim życiu, gdy w mój gust idealnie trafiała garderoba Jessici Alby. Teraz jednak stawiając na minimalizm, prostotę i raczej unikanie rzucających się w oczy kolorów, bardziej preferuję to, co nosi znana (chyba) wszystkim wspomniana modelka. Nie da się nie zauważyć, że stawia ona na wygodę i nieprzekombinowanie, dzięki czemu pozornie nudne stroje mają w sobie to COŚ. Osobiście mogłabym przygarnąć wszystkie elementy szafy, które zaprezentowała w poniższych stylizacjach, jednak prawdopodobnie 3/4 z nich nie wyglądałyby na mnie tak dobrze jak na niej. ;)
Ciekawa jestem, czy i Wam podoba się sposób ubierania się Mirandy Kerr? A może styl innej gwiazdy trafia w Wasz gust?
P.S. Tak, wiem, że w poprzednim wpisie mówiłam, że od teraz (czyt. wtedy) pisać będę wyłącznie małymi literami – jestem typową kobietą i zmieniłam zdanie… A tak na poważnie, to nie potrafię unikać wielkich liter, co kończyłoby się tym, że w każdym poście musiałabym podmieniać „duże” litery na te „małe”. Szkoda czasu, co nie? :)
Dodaj komentarz