Dzisiaj wspomnę kilka słów na temat mojego nowego nabytku, o którym wspomniałam już w poście z wishlist’ą, w której zawarłam moje plany zakupowe na najbliższe miesiące. Dwie, z czterech rzeczy już kupiłam, została mi więc połowa listy do zrealizowania. O czym będzie dzisiaj? Jak widzicie po tytule – post przejmuje Foreo LUNA mini 2! :)
Można by rzec, że o tej innowacyjnej szczoteczce do mycia twarzy powiedziano już wszystko – prawdopodobnie jest to prawdą, gdyż właśnie przez te wszystkie pozytywne opinie sama chciałam posiadać to „cudo”, zwłaszcza że z moją cerą jest coraz gorzej.
Ci z Was, którzy interesują się pielęgnacją cery (słowa te kieruję również do płci męskiej, gdyż firma Foreo wypuściła na rynek również wersję męską szczoteczki), z pewnością nieraz spotkali się z wszelkimi urządzeniami mającymi na celu dogłębne oczyszczenie skóry twarzy. Sama wcześniej nie odczuwałam potrzeby wydawania takiej sumy pieniędzy na coś, co może się nie sprawdzić, od kilku miesięcy jednak rodziła się we mnie myśl, iż nadszedł czas na to, aby nieco bardziej skupić się na tym, jak dbam o swoją cerę.
Po tygodniach spędzonych na czytaniu recenzji na temat wszystkich modeli Foreo LUNA padło na wersję mini 2 – oczywiście w kolorze czarnym, Midnight. Tutaj od razu pragnę Was poinformować, iż ta kolorystyka dostępna jest jedynie na stronie np. perfumerii Douglas, nie znajdziecie jej stacjonarnie w całej Polsce.
Jak działa?
Niestety za mną zaledwie dwa użycia Foreo LUNA mini 2, w związku z czym o jej działaniu (miejmy nadzieję, że pozytywnym) wypowiem się za jakiś czas. Jak widzicie na zdjęciach, ja stosuję ją w duecie z żelem oczyszczającym do skóry mieszanej i normalnej firmy Aa, który jest ze mną już od kilku miesięcy i sprawdza się świetnie – więcej przeczytać możecie w czerwcowym poście o ulubieńcach.
Dodaj komentarz