Gdyby ktoś jakieś dwa miesiące temu powiedział, że i mnie ogarnie „hybrydowy szał”, nie uwierzyłabym – mimo iż kilka miesięcy temu poważnie myślałam nad zakupem tzw. zestawu startowego. Parę tygodni temu, po „przesłuchaniu” kilku dziewczyn, które na ten temat wiedzą dużo (!) więcej niż ja, doszłam do wniosku, że również chcę należeć do grona posiadaczek pięknych, niewymagających paznokci. W ten sposób stałam się posiadaczką całego zestawu potrzebnego do wykonania manicure hybrydowego – jeśli chcecie zobaczyć jaki sprzęt itd. posiadam, dajcie znać. ;)
W związku z powyższym na blogu nie mogło zabraknąć posta poświęconego moim ulubionym (i jak na razie jedynym) kolorom lakierów marki Semilac. Wszystkie idealnie pasują do jesienno-zimowych stylizacji, jednak jestem pewna, iż u mnie gościć będą także w czasie innych pór roku. Oczywiście zdaję sobie sprawę z faktu, iż moim paznokciom do perfekcji jeszcze dużo brakuje, jednak cały czas się uczę i będę wdzięczna za wszelkie sugestie w kwestii pracy z lakierami hybrydowymi. :)
Będąc już w temacie hybryd chciałam także zwrócić uwagę na narzędzie, które jest „zbawieniem” podczas ściągania lakieru hybrydowego. Jeśli chociaż raz mieliście styczność („mieliście”, bo może Panowie byli świadkami) z tą czynnością, to wiecie, że do najprzyjemniejszych (i najszybszych) nie należy. Czemu więc nie ułatwić sobie tego i po prostu nie zainwestować w tzw. klipsy? Oczywiście można nabyć ich tańszą wersję, sama jednak należę do osób, które lubią mieć wszystko „w jednym klimacie” – jeśli wiecie, o co mi chodzi.
Dodaj komentarz