Mam wrażenie, że posty z cyklu „fajne rzeczy”, czyli te prezentujące moich lifestylowych ulubieńców są jednymi z Waszych ulubionych, co (nie ukrywam) bardzo mnie cieszy, gdyż sama bardzo lubię czytać tego typu wpisy u Was.
Przechodząc do tematu, poniżej znajdziecie cztery produkty, które spełniły moje oczekiwania we wrześniu, a jednocześnie sprawiły, że jeszcze bardziej lubię jesień i ciemne, stonowane kolory (w modzie), z którymi się kojarzy. ;)
Perfumy / Yodeyma, Kara
Pierwszy produkt, który jest absolutnym ulubieńcem zarówno września, jak i dwóch wcześniejszych miesięcy są perfumy firmy Yodeyma, która zajmuje się tworzeniem odpowiedników zapachów popularnych marek.
Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób nie lubi podróbek, ale jestem zdania, że lepiej wydać dużo mniej pieniędzy na odpowiednik perfum, które chcemy sobie kupić, ale nie do końca jesteśmy pewni, czy dana nuta zapachowa przypadnie nam do gustu, niż żałować ich wydania na coś, co w rzeczywistości jednak nam nie odpowiada. Miałam tak z propozycją „Alien” i tak jak uwielbiam ten zapach na kimś, tak na mnie był nie do zniesienia.
Produkt ze zdjęcia jest odpowiednikiem „Light Blue” od Dolce & Gabbana i tak jak mój mąż za nim nie przepada, tak jak uważam, że jest przepiękny! :)
Czarny golf / Marks & Spencer
Kupno czarnego golfu na jesień chodziło mi po głowie przez kilka tygodni, jednak w sklepach nie mogłam znaleźć odpowiedniego modelu.
Poszłam więc do lumpeksu i… znalazłam cudo ze zdjęcia. Sweter jest idealnie prosty (bez zbędnych kombinacji), czarny, nie widać na nim śladów użytkowania. Chyba lepiej trafić nie mogłam!
Przy okazji wspomnę, że do mojej szafy trafiło kilka nowych rzeczy i wszystkie pochodzą z second handu. Jeśli więc interesują Was posty o lumpeksowych zdobyczach – dajcie znać, chętnie coś takiego przygotuję. :)
Zegarek na bordowym pasku / MIUGO
To, że uwielbiam markę MIUGO już wiecie, nieraz wspominałam o niej na blogu. Wydaje mi się jednak, że wcześniej nie pokazałam Wam jednego z moich trzech pasków, tego w pięknym, bordowym kolorze, który w towarzystwie czarnej tarczy ze złotymi akcentami wygląda bardzo elegancko i… jesiennie, czyli dokładnie tak, jak lubię! :)
Bordowe botki na niskim obcasie / Zaful
Buty nabyłam w zeszłym roku i mogliście zobaczyć je już na blogu w jednej ze stylizacji. Aktualnie jestem na etapie poszukiwań idealnych sztybletów, więc botki na niskim, stabilnym obcasie w jednym z moich ulubionych kolorów są idealną opcją na uniknięcie odkrytych kostek, gdy rano temperatura nie przekracza 10˚C.
Same buty są bardzo wygodne i zgrabnie wyglądają na stopach. Co prawda na początku ich noszenia skarżyłam się na bóle kości piszczelowych, ale być może było to spowodowane rzadkim noszeniem obuwia na obcasach, bo teraz tego problemu nie mam. :)
Przyznaję, że chyba po raz pierwszy nie mam prawie żadnych planów zakupowych związanych z jesienią i zimą, oczywiście poza wspomnianymi butami, co bardzo mnie cieszy, gdyż po raz kolejny zdałam sobie sprawę z faktu, że duża ilość rzeczy wcale nie idzie w parze z rozwiązaniem odwiecznego problemu pt. „Nie mam się w co ubrać”. :)
I jeśli znacie sklepy, w których znajdę skórzane sztyblety, to będę wdzięczna za link/nazwę. :)
Dodaj komentarz