Wszystkie kosmetyki, o których przeczytać możecie w tym poście, stały się moimi absolutnymi ulubieńcami i aktualnie nie wyobrażam sobie bez nich także 2018 roku. Ponadto na szczególną uwagę zasługują ceny owych artykułów, gdyż żaden z nich nie przekroczył progu 35 zł (!). :)
Pielęgnacja włosów i twarzy
Myślę, że nie przesadzę mówiąc, iż migdałowy olejek marki Nacomi, o którym przeczytać mogliście już w poście o dwóch nowych produktach do pielęgnacji włosów, jest najlepszym kosmetykiem, którym wykonywałam olejowanie. Jest to jeden z tych olejów, które poleca znaczna część włosomaniaczek, przez co i ja postanowiłam go wypróbować.
Dzięki niemu mam pewność, iż moje włosy są odpowiednio nawilżone, a fakt, iż są miękkie w dotyku, błyszczą jak nigdy dotąd i rzadko kiedy sprawiają mi problemu z serii „bad hair day”, sprawia, że chętnie polecam go wszystkim tym, którzy chcą nieco bardziej skupić się na pielęgnacji swoich kosmyków, niż do tej pory.
Nie mogę nie wspomnieć w tym poście o kosmetyku, który (w porównaniu do reszty produktów prezentowanych w tym zestawieniu) używany jest przeze mnie najdłużej – krem pod oczy marki Fitomed.
W internecie możecie przeczytać o nim dużo pozytywnych opinii, przez które po skończeniu poprzedniego produktu tego typu, postanowiłam dać mu szansę. O jego genialnych właściwościach pisałam już w poście o nowościach do pielęgnacji twarzy i włosów, więc jeśli interesuje Was, dlaczego jest to już moje drugie opakowanie tego kosmetyku, zachęcam do zapoznania się z tamtym wpisem. :)
Mam wrażenie, że na tym blogu w postach dotyczących kosmetyków, najczęściej przeczytać możecie o nowym, polecanym przeze mnie żelu do mycia twarzy. Przyznaję się, że bardzo często zdarzało mi się zmieniać sposób, w jaki wykonywałam demakijaż, jednak w końcu znalazłam produkty, które w 100% spełniają moje oczekiwania. Mowa o rumiankowym żelu do mycia twarzy Sylveco, którego jedynym minusem jest nieciekawy zapach. Nie chcę ponownie rozpisywać się na jego temat, gdyż nie jest to pierwszy raz, kiedy widzicie go u mnie. Jedyne, co chcę powtórzyć to to, że naprawdę polecam go osobom borykającym się z pękającymi naczynkami. :)
A jeśli zastanawia Was, co znajduje się w tej słodkiej, różowej buteleczce, to informuję, że jest to najlepszy na świecie tonik – woda różana. Nie wykazuje ona żadnych skutków ubocznych, skóra po jego użyciu jest gładsza, a ponadto zaczerwienienia, z którymi mało który produkt daje sobie radę, znikają. :)
Makijaż
Korektor w płycie marki Catrice otwiera kategorię dotyczącą makijażu nie bez powodu. Z wszystkich produktów tego typu ten jest najlepszym, jaki miałam okazję stosować. Nie podkreśla zmarszczek mimicznych, trzyma się cały dzień i mimo, że gwarantuje delikatne krycie nie musimy obawiać się efektu tzw. „ciastka”.
Jego cena nie przekracza 20 zł, jednak rzadko kiedy możemy znaleźć go na półkach w drogeriach stacjonarnych. Ale od czego są sklepy internetowe? :)
A jeśli szukacie podkładu, który mimo swojej lekkiej formuły zapewnia średnie krycie bez efektu maski, polecam rozejrzeć się za fluidem Healthy Mix od Bourjois.
Kupiłam go za namową koleżanki i już od pierwszego użycia wiedziałam, że zostanie ze mną na dłużej. Jak wspomniałam wyżej, produkt ten nie jest w stanie zakryć wszystkich niedoskonałości, jest jednak ideałem do wykonania codziennego makijażu, kiedy mimo wszystko chcemy wyglądać w miarę możliwości naturalnie, a nie borykamy się aktualnie z problemami skórnymi.
Ostatnim już produktem, który był moim must have w ubiegłym roku jest matowa pomadka w kredce o numerze 11 od marki Golden Rose. Tego typu kosmetyki do ust skradły moje serce już wcześniej, doszłam jednak do wniosku, iż na szczególną uwagę zasługuje ten piękny odcień brudnego, nieco ciemniejszego niż nr 10, różu, który nie tylko świetnie sprawdza się jako uzupełnienie dziennego makijażu, ale idealnie wpasowuje się również i na większe wyjścia.
A jeśli macie już dość efektu matu na ustach, to informuję, że pomadki w kredce od GR genialnie prezentują się także po nałożeniu na wargi wcześniej potraktowane np. bezbarwną pomadką ochronną. Dzięki temu otrzymamy satynowe wykończenie, które w ostatnich tygodniach bardzo przypadło mi do gustu. :)
Tym sposobem kończy się podsumowanie kosmetyczne 2017 roku. Przyznaję, że rzadko zdarza mi się zmieniać przyzwyczajenia pielęgnacyjne, jeśli jakiś produkt spełnia moje oczekiwania, nie czuję potrzeby testowania czegoś nowego. :) Możecie też zauważyć, iż kupowanie markowych produktów nie jest moim priorytetem. Staram się odnaleźć coś dla siebie najpierw na niższych cenowo półkach. :)
Dodaj komentarz