Wiecie, że posty dotyczące lifestylowych faworytów są jedynymi z moich ulubionych? Dużo bardziej kręci mnie pisanie na temat tego typu produktów, które pozytywnie mnie zaskoczyły, aniżeli rozpisywanie recenzji kosmetyków – i tak, nadal jestem kobietą. :)
Nie przedłużając, zobaczcie, co w zeszłym miesiącu szczególnie przypadło mi do gustu, bądź sprawiało, że deszczowe popołudnia/wieczory były naprawdę znośne.
[one_half][/one_half][one_half_last]
Bullet Journal / DEVANGARI ART
O bullet journalu pisałam już wcześniej, planuję nawet cały osobny wpis na jego temat. Sama idea jest Wam pewnie znana, mi również była, jednak wydawało mi się, że rozrysowywanie tych wszystkich tabel itp. jest na tyle żmudną pracą, że nie warto nawet próbować. Jak bardzo się myliłam!
Aktualnie swój zeszyt noszę wszędzie ze sobą i nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak zapisywanie pewnych kwestii potrafi ułatwić życie. Tzw. kolekcje to coś, czego naprawdę potrzebowałam do ogarnięcia pewnych spraw i nie martwię się już tym, że coś mi umknie. ;)
[/one_half_last]
Serial „Orange Is the New Black”
Oczywiście zdawałam sobie sprawę z istnienia tej serii, jednak tematy więzienne jakoś nieszczególnie mnie pociągają. Jednak wraz ze skończeniem oglądania kolejnego sezonu „House of Cards” wraz z narzeczonym podjęliśmy decyzję o daniu mu szansy i… przepadliśmy.
„Orange Is the New Black” jest ideałem, jeśli zależy nam na obejrzeniu czegoś lekkiego, co odciągnie nas od codziennych spraw, a dodatkowo oferuje wiele zabawnych scen.
Serial ten jest absolutnym odkryciem lipca i naprawdę polecam Wam jego obejrzenie! :)
Czarne czółenka na słupku / Deichmann
Kupno tego typu obuwia było tylko kwestią czasu, ale to, jakie buty na obcasie mogą być wygodne przeszło moje najśmielsze oczekiwania!
[one_half][/one_half][one_half_last]
Mam wrażenie, że dojrzałam już do rezygnowania z zakupu super wysokich szpilek tylko po to, żeby… były wysokie. Aktualnie stawiam głównie na wygodę (i ładny wygląd, of course) i czółenka ze zdjęć w 100% dają mi to, czego szukałam.
Obcasy tych butów nie mają nawet 10 cm wysokości, a mimo to nie wyglądają „babcinie”, a dodają tych kilka cennych (gdy ma się 1,60m wzrostu) centymetrów i wyglądają po prostu kobieco.[/one_half_last]
Wśród ulubieńców nie mogło nie znaleźć się wydarzenie, które poniekąd wpływa na moje życie, a już z pewnością na pewność siebie. Mowa oczywiście o obronie pracy magisterskiej, po której odetchnęłam z niesamowitą ulgą i satysfakcją.
Szczerze mówiąc, momentu studiów nie mogłam się doczekać, jak bożonarodzeniowych prezentów w dzieciństwie, więc możecie sobie wyobrazić moją radość, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że to już koniec i teraz naprawdę mogę się skupić na sobie i na tym, co mnie w 100% uszczęśliwia.
Dodaj komentarz