Gdy pierwszy raz usłyszałam (no dobra – przeczytałam) o tej książce, od razu zwróciła moją uwagę. No bo… Dieta bez diety? Serio? Wiecie, że od ponad roku staram się jeść zdrowo (czyt. unikam słodyczy, fast-foodów (KFC to nie fast-food! ;) i ogólnie jem więcej owoców itp.), więc gdy moim oczom ukazał się napis „(…) jak schudnąć przy okazji”, wiedziałam że będzie moja.
Dieta roślinna – czy warto? Moja historia i ulubione przepisy
Co pierwsze rzuca się w oczy i sprawia mega pozytywne wrażenie to to, że książka jest stworzona w dość minimalistyczny sposób, co sprawia, że jest bardzo przejrzysta i czyta się ją z ogromną przyjemnością. Duże, dobrej jakości zdjęcia to kolejny jej aspekt, który z pewnością działa na plus.
Co mogę powiedzieć na temat samej jej treści? Jeśli chodzi o jedzenie to jestem laikiem (tzn. nie jestem laikiem w jedzeniu czegokolwiek, ale w znajomości diet itp.), więc prawie wszystko co w niej wyczytam jest dla mnie nowością. Książka przełamuje dużo stereotypów, przy czym podaje mnóstwo argumentów np. dlaczego lepiej jeść makaron niż ryż. Ponadto daje do zrozumienia, że nie trzeba być na rygorystycznej diecie, aby wyglądać i czuć się dobrze, wystarczy nieco zmienić swoje przyzwyczajenia i sięgać po zdrowsze zamienniki tradycyjnych produktów.
Aktualnie jestem jeszcze w trakcie jej czytania, ale już wiem, że jej kupno (w sumie nie kupiłam jej sama, to prezent) było strzałem w dziesiątkę!
Lektura „Diety bez diety” sprawiła, że dużo większą uwagę przykładam do tego, co znajduje się na moim talerzu, a gdy mam możliwość wyboru między zdrowym, a „podejrzanym”, bez zastanowienia sięgam po to pierwsze. :)
A czy Wy spotkałyście się już z lekturą „Dieta bez diety”? Ciekawa jestem również tego, czy znacie jakieś przepisy na zdrowe, szybkie dania?
Jeśli tak jak ja uwielbiacie botki i żałujecie, że wiosną nie możecie nosić (w sumie możecie, ale Wasze stopy nie będą Wam wdzięczne :p), to polecam obejrzeć botki bugatti, które idealnie nadają się na aktualną porę roku!
Dodaj komentarz