Na początku lipca tego roku w Poznaniu otworzyła się tzw. kocia kawiarnia, czyli miejsce, w którym poza smaczną kawą przywita nas gromadka słodkich (trzynastu!) kociaków.
Opinia na temat Niewidzialnej Wystawy i Titanic the Exhibition
Muszę przyznać, że miałam bardzo mieszane (i zmienne) uczucia dotyczące tego, czy „Kocimiętka” faktycznie jest dobrym miejscem. Jako miłośniczka kotów zaraz na początku wpadłam w ogromny zachwyt tym, że i Poznań w końcu doczekał się swojej kociej kawiarni. Niestety po przeczytaniu kilku negatywnych opinii mówiących o tym, że umieszczenie zwierząt w tego typu miejscu jest totalnie złym pomysłem, chciałam zrezygnować z wcześniej umówionego spotkania.
JEDNAK po rozmowie z kilkoma osobami, które odwiedziły kawiarnię osobiście, stwierdziłam, że warto dać jej szansę i na własnej skórze przekonać się, jak tam jest. A jak było? Świetnie!
Czy kocia kawiarnia jest dobrym miejscem?
Nie jestem kocią behawiorystką, o potrzebach tych zwierząt wiem mało, ale myślę, że każdy zdroworozsądkowy człowiek jest w stanie stwierdzić, że nawet jeśli tego typu miejsce nie spełnia wszystkich kryteriów, to kociakom i tak lepiej jest tam, gdzie mają stały dostęp do pożywienia, dach nad głową i przychylność ludzi.
Warto zauważyć, że kotki ze zdjęć są pod stałą opieką weterynarza, a właścicielka „Kocimiętki” współpracuje z fundacją, dzięki której niemal każdy ma możliwość adopcji wybranego zwierzaka. Można więc uznać, że poznańska kocia kawiarnia jest swego rodzaju domem tymczasowym dla przebywającej tam trzynastki kociąt, a nie, tak jak niektórzy uważają, miejscem, które żeruje na uroku tych małych stworzeń.
Jak ludzie traktują kotki w tego typu miejscu?
Kawiarnia z dzisiejszego wpisu jest jedyną kafejką tego typu, w której miałam okazję być (dwa razy), w związku z czym wypowiem się tylko na jej podstawie.
W „Kocimiętce” obowiązuje regulamin, którego każdy klient musi przestrzegać – całą jego treść znajdziecie na stronie na Facebooku. Dla mnie ważnym jego punktem jest to, że nie przeszkadzamy kotom kiedy śpią, dzięki czemu zmęczone zabawą mają czas na regenerację i odpoczynek. Ponadto podoba mi się też kwestia zakazu brania kociaków na ręce – jeśli będą tego chciały, same wskoczą na kolana. :)
Porządku i przestrzegania panujących zasad pilnuje odpowiednia osoba, niekiedy także sama właścicielka, dlatego nie ma obaw, że ktoś nieodpowiednio potraktuje któreś ze zwierząt.
Szczerze mówiąc, nie widzę negatywnych stron trzymania kotów w kawiarni tego typu. A jeśli ktoś z Was uważa, że bycie domem tymczasowym dla bezdomnych zwierząt i przy okazji zarabianie na tym jest czymś nie tak, zastanówcie się, co jest dla nich lepsze – ulica, czy ciepły fotel?
Dajcie znać, czy kocia kawiarnia i dla Was jest kuszącym miejscem? :)
Dodaj komentarz