Po kilku miesiącach ciszy w kategorii „tu i teraz” przychodzę do Was z nowym wpisem, w którym dzielę się planami na najbliższe miesiące i kwestiami, które działy się w tle, a o których wiele z Was nie miało pojęcia.
Przyznaję, jestem beznadziejna w publikowaniu tego typu osobistych postów, które nie dotyczą kosmetyków czy ulubionych seriali. Niemniej jednak widzicie, że się staram i od poprzedniej notki „tu i teraz” nie minął rok, tak jak to miało miejsce wcześniej.
Pamiętam czasy, gdy potrafiłam dzielić się swoimi przemyśleniami, o których często nie mówiłam głośno „w realu”. Za zmianę mojej postawy względem blogowania winię (no bo zawsze trzeba kogoś winić, prawda?) ewolucję sposobu, w jaki pisane są osobiste strony internetowe. Dzisiaj w dużej mierze skupiamy się na tym, aby to czytelnicy mieli coś dla siebie z naszych artykułów, zamiast pamiętać o tym, że niegdyś blog traktowany był jako internetowy pamiętnik, a odbiorców naprawdę interesowało to kim jest jego autor.
Chciałabym, aby obok reklam i postów sponsorowanych, znalazło się miejsce dla prywatnych wpisów, które pokazują blogera jako amatora tej dziedziny, nie marketera i specjalistę ds. social mediów.
Cieszę się z wielu rzeczy, z pięknej pogody za oknem, która zachęca do odkrywania nowych miejsc. Z tego, że dzięki mojemu większemu zaangażowaniu w prowadzenie bloga, coraz więcej osób go czyta i chce tu zaglądać. Cieszę się też z wielu wydarzeń, które będą miały miejsce w ciągu kilku najbliższych miesięcy, ale o tym poniżej. Zawsze uważałam, że mam szczęście, a ostatnie kilka tygodni pokazało mi, że nigdy nie powinnam w to wątpić – Wy również tego nie róbcie.
Czytam „Magię słów” autorstwa Joanny Wrycza-Bekier, o której wspominałam już przy okazji wpisu o ulubieńcach kwietnia. Nie jest to pozycja „na raz”, wręcz przeciwnie, trzeba ją sobie dawkować, aby nie umknęły nam istotne informacje, dzięki którym nasze teksty będą lepiej odbierane i chętniej czytane.
Doceniam fakt, że mam wokół siebie osoby, które akceptują moje wybory, wspierają mnie i nie narzucają swojego zdania, mimo że czasami ciężko jest tego nie robić. Od trochę ponad czterech miesięcy wraz z mężem jesteśmy na diecie wegańskiej, która dla wielu osób jest nieco kontrowersyjna – przyznaję, że kiedyś sama nie wyobrażałam sobie nie jeść masła i serów, uważałam wręcz, że osoby odżywiające się w ten sposób mają coś nie po kolei w głowie – jest to idealny przykład tego, że powiedzenie „nigdy nie mów nigdy” nie jest wyssane z palca.
Aktualnie jestem zadowolona z efektów, jakie dała mi dieta wegańska. Pozbyłam się kilku dolegliwości, które były skutkiem spożywania produktów odzwierzęcych (nie tylko mięsa). Czy brakuje mi wszystkiego, co jadłam wcześniej? Chwilami oczywiście, ale istnieje aktualnie tak dużo potraw roślinnych, że można w nich znaleźć swoje nowe ulubione smaki.
Myślę o tym, jak urządzimy n a s z e mieszkanie, do którego wprowadzimy się już za kilka miesięcy. Macie czasami wrażenie, że śnicie i że to wszystko jest zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe? Ja znajduję się w takim stanie od jakiegoś czasu, a fakt, że już niedługo będziemy mieszkać we własnych czterech kątach sprawia, że naprawdę zaczynam wierzyć w to, że wszystko jest możliwe.
Nie mogę się doczekać naszego kolejnego wypadu do Zakopanego! W tym roku zrezygnowaliśmy z majówkowego wyjazdu na rzecz urlopu w czerwcu, który spędzimy penetrując zakątki naszego ulubionego miejsca w Polsce.
Jeśli znacie szlaki, które szczególnie należy uwzględnić na swojej liście „miejsc do zobaczenia”, koniecznie dajcie znać!
Słucham płyty Taconafide. Wspominałam kiedyś, że nie mam określonych preferencji muzycznych, gdy coś wpadnie mi w ucho, po prostu tego słucham (non stop!). Lubię konkretne albumy Adele, Eda Sheerana, Rihanny, ale także Pezeta czy Kękę. Tym razem do listy płyt, które szczególnie przypadły mi do gustu, dołączyła „Soma 0,5 mg” duetu stworzonego przez Taco Hemingwaya i Quebonafide.
Tak prezentuje się moje „tu i teraz” w maju 2018. Jest całkiem spokojnie, ale za to bardzo pozytywnie – oby trwało to jak najdłużej. Perspektywa remontu nowego mieszkania cały czas mnie przeraża, ale w końcu jak nie my, to kto, prawda? :)
Wam życzę dużo uśmiechu i koniecznie dajcie znać, jak rysuje się Wasze „tu i teraz”!
Dodaj komentarz