Jakie są moje plany na przyszłość i czym zaczęłam kierować się w życiu, aby moja codzienność była jeszcze przyjemniejsza? Właśnie te (i kilka innych) kwestie poruszam w dzisiejszym wpisie.
Tu i teraz w maju 2018 (kupiliśmy mieszkanie!)
Ostatni wpis z tej serii pojawił się na blogu równy rok temu i sądząc po tym, jakie plany miałam co do wpisów „tu i teraz”, stwierdzam, że nie należę do najbardziej słownych osób. ;)
Choć chciałam aktualizować ten cykl co kwartał, nie czuję takiej potrzeby. W głowie mam tyle pomysłów na inne tematy, którymi mogę się tutaj z Wami dzielić, że zwyczajnie nie starcza mi czasu na te czysto prywatne wątki. Chciałabym jednak publikować tego typu artykuły chociaż raz na pół roku, aby łatwiej było mi wyodrębnić te kluczowe informacje. Co o tym myślicie?
Moje plany na przyszłość i krótkie podsumowanie ostatnich miesięcy
Chciałabym mniej narzekać. Tak na serio! Choć raczej nie należę do osób, które stresują sytuacje często uważane za te generujące najwięcej nerwów, to muszę przyznać, że zdecydowanie za często marudzę i nie doceniam swojej życiowej sytuacji. Od teraz chcę, aby to wdzięczność wiodła prym w mojej codzienności i żeby towarzyszyło mi jak najwięcej właśnie tych optymistycznych myśli, bo jestem zdania, że pozytywne nastawienie potrafi zdziałać cuda. Ponadto dużo przyjemniej spędza się czas z kimś, dla kogo szklanka częściej jest do połowy pełna, aniżeli odwrotnie. ;)
Cieszę się z nadchodzącej jesieni, którą po raz pierwszy spędzimy w n a s z y m mieszkaniu. Jak już wiecie (albo i nie), jest to moja ulubiona pora roku, więc myśl o spędzaniu chłodnych wieczorów na oglądaniu fajnych seriali lub z wciągającą książką w dłoni, kotem na kolanach i gorącą herbatą z miodem i cytryną obok, sprawia, że robi mi się ciepło na sercu.
Jeśli pogoda na to pozwoli, to chciałabym więcej czasu poświęcić na odkrywanie zakamarków Poznania. Czy jest na to lepszy czas niż ten, gdy twarz ogrzewa nam jesienne słońce, a pod podeszwami cieplejszych butów chrzęszczą suche, złote liście? Can’t wait! :)
Czytam kryminały. W końcu przypomniałam sobie o tym, jaką radochę daje mi wciągająca lektura o tematyce kryminalistycznej, choć muszę przyznać, że chłodniejsze miesiące kojarzą mi się raczej z tymi nieco romantyczniejszymi pozycjami, od których zaczęłam swoją przygodę z czytaniem książek dla przyjemności.
Kilka osób polecało mi serię „Jeżycjada” i być może w końcu się za nią zabiorę, zwłaszcza, że jej nazwa pochodzi od jednej z poznańskich dzielnic, dzięki czemu prawdopodobnie znacznie łatwiej będzie mi teraz wkręcić się w jej fabułę.
Doceniam to, jak wielu życzliwych i wspierających ludzi mam wokół siebie. Jednym z planów na początku tego roku było poświęcanie większej ilości czasu spotkaniom towarzyskim i mogę powiedzieć, że słowem roku 2019 zdecydowanie są „relacje”. Udało mi się odbudować kilka znajomości, które z różnych powodów zostały zaniedbane, a dodatkowo pielęgnuję kontakt z osobami, bez których ostatnie kilka lat straciłyby wiele uroku.
Od jakiegoś czasu staram się też rezygnować z relacji z ludźmi, przy których zwyczajnie czuję się źle i – wierzcie lub nie – to naprawdę poprawia standard życia i sprawia, że mam więcej czasu i energii dla tych, na których faktycznie mi zależy.
Myślę o sile, jaką człowiek ma w sobie, a o której istnieniu nie zdawał sobie sprawy do momentu, w którym faktycznie musi skorzystać jej zasobów. Na początku tego roku poznałam gorzki smak smutku i żalu po stracie jednej z najbliższych mi osób. Nigdy nie pisałam o tym na blogu, bo z jednej strony jest to swego rodzaju moja odskocznia od wszelkich bolączek realnego świata, z drugiej natomiast nie czułam potrzeby zrzucania na odbiorców emocji, jakie towarzyszyły mi w tym trudnym momencie.
Chcę jednak dać znać tym z Was, które przechodzą przez coś podobnego, że po burzy zawsze wychodzi słońce i tak, jak oklepany może wydawać się ten tekst, tak mam w sobie naprawdę sporo prawdy. Warto pracować nad tym, aby mimo straty żyć dalej, cieszyć się dniem i być po prostu szczerze wdzięcznym za to, że mieliśmy to szczęście mieć tę osobę w swoim życiu.
Nie mogę się doczekać wyjazdu do Pragi, który marzy mi się od dobrych kilku lat, a który zrealizujemy już w przyszłym tygodniu. Wrzesień w Pradze? Czy może być lepiej?
Podczas urlopu w tym roku odpuściliśmy sobie Zakopane przez wzgląd na prognozy pogody, więc możecie sobie wyobrazić moje podekscytowanie na myśl o przemierzaniu romantycznych ulic stolicy Czech. Spodziewajcie się mnóstwa zdjęć na Instagramie!
Nie jestem pewna, czy na blogu pojawi się wpis na ten temat, więc koniecznie dajcie znać, czy chciałybyście poczytać o naszym dłuższym weekendzie w Pradze i zobaczyć ją w moim obiektywie. :)
Słucham podcastów i audiobooków, ale staram się też poczuć nieco autumn vibes, dlatego już tworzę dedykowaną playlistę na Spotify z moimi ulubionymi jesiennymi utworami. Nie wyobrażam sobie jednak dnia w pracy bez odsłuchania choćby jednego odcinka którejś z ulubionych audycji kryminalnych, jednak mam wrażenie, że poznałam już niemal wszystko, na co warto było zwrócić uwagę, więc wszelkie sugestie w tej kwestii mile widziane. :)
Muszę przyznać, że te typowo prywatne wpisy są dla mnie najtrudniejsze do napisania. Nie jest to chyba niczym dziwnym, w końcu łatwiej jest skupić się na czymś, co nas bezpośrednio nie dotyczy, prawda? Niemniej jednak mam nadzieję, że kolejny wpis, w którym poruszam m.in. swoje małe plany na przyszłość przypadł Wam do gustu i jednocześnie zainspirowałam Was do stworzenia tego typu podsumowania u siebie. :)
Dajcie znać, co Wy postanowiłyście wpleść do swojej codzienności, aby żyło Wam się przyjemniej! A jeśli chcecie, koniecznie podzielcie się tym, jak kreują się Wasze plany na przyszłość – może czeka Was jakiś fajny wyjazd lub duża zmiana?
Dodaj komentarz