Dzisiaj nareszcie przychodzę do Was z postem o kolejnym, trzecim już, czasomierzu, który dołączył do mojej mini-kolekcji, a jest nim zegarek Gino Rossi na złotej bransolecie typu mesh.
Moja biżuteria w minimalistycznym stylu
Już od jakiegoś czasu zabieram się za stworzenie tego wpisu, cały czas jednak coś skutecznie uniemożliwiało mi jego napisanie. W końcu jednak znalazłam chwilę na zrobienie zdjęć i zaprezentowanie Wam mojego najnowszego nabytku.
Szczerze mówiąc, nigdy nie należałam do osób, które nie wyobrażały sobie wyjścia z domu bez zegarka na ręku (w sumie cały czas nie należę), zdaję sobie jednak sprawę z faktu, iż potrafią one świetnie uzupełnić prosty strój. Ten z dzisiejszego wpisu, tak jak jego poprzednik, również pochodzi ze sklepu ginorossi.org, gdzie niedrogo możecie zakupić modne i nieodbiegające nadto jakością zegarki – zarówno męskie, jak i damskie.
Porównując zegarek z pierwszego wpisu o produktach marki Gino Rossi, stwierdzam śmiało, że ten, który pokazuję Wam dzisiaj, jest (niestety) gorszej jakości.
Po dwóch dniach noszenia „złoto” w niektórych miejscach zaczęło się ścierać, a szlufki mające za zadanie trzymacie paska, aby nie odstawał, nie spełniają swojej roli.
Mówiąc więc zupełnie szczerze – jeśli w planach miałyście, dziewczyny zakup któregoś z zegarków tej firmy, to mogę szczerze polecić ten o numerze 1874B-3D1, który nawet mimo nieco dużej tarczy wygląda bardzo dobrze na ręce. :)
A bez czego Wy nie ruszacie się z domu? Bez zegarka? :) Ciekawa jestem też, jakich firm zegarki polecacie? Szczególnie interesują mnie te, w całości w kolorze czarnym. :)
Dodaj komentarz