Jeśli jesteście jednymi z tych osób, które nie potrafią cieszyć się czyimś szczęściem, to mam złą wiadomość – w tym poście szczęścia i radości będzie naprawdę SPORO, bo… urządzamy się!
Tu i teraz w maju 2018 (kupiliśmy mieszkanie!)
Miałam w planach wpisy z tej serii robić co kwartał, w związku z czym uznajmy, że aktualnie jest początek sierpnia i wcale nie mam miesiąca opóźnienia z publikacją treści. ;) Muszę jednak zauważyć, że to „przeniesienie” ma sens – teraz dzieje się u mnie znacznie więcej, niż działo się jeszcze kilka tygodni temu, co wiecie już po samym tytule posta. Nie przedłużając więc, zobaczcie (przeczytajcie), co u mnie słychać i jak wygląda moje aktualne „tu i teraz”. :)
Chciałabym lepiej panować nad swoimi emocjami, zwłaszcza stresem, który (nie ukrywajmy) towarzyszy zarówno kupowaniu, jak i późniejszemu wykańczaniu mieszkania. Choć wiem, że jest to normalne zachowanie w momencie, gdy stoi przed nami tak duże wyzwanie, to mimo wszystko fajną odskocznią byłby całkowity luz podczas zakupów. A jeśli czytając to jesteście zdania, że Was w takiej sytuacji stres ominie i ogólnie będzie cacy, to wróćcie, gdy czekać Was będzie projektowanie kuchni – ciekawa jestem, czy nadal będziecie się zgadzać ze sformułowaniem „przecież robienie zakupów zawsze jest przyjemnością”. ;) Bo nie mówimy tu o kupnie bluzki na jeden sezon, a meblach, które mają zarówno cieszyć nasze oko, jak i ułatwić życie przez najbliższe kilkanaście lat.
Cieszę się, że lato dobiega końca. Serio! Wspominałam już, że nie lubię tej pory roku i ani trochę nie przesadzę mówiąc, że naprawdę wyczekuję jesieni – po prostu uwielbiam jej klimat! Przeraża mnie jedynie fakt, że na Instagramie znowu pojawią się miliony zdjęć z kubkiem gorącej herbaty, kocem i książką, choć chyba już wszyscy wiemy, że te same osoby więcej czasu spędzają komentując innym zdjęcia niż faktycznie z nosem w lekturze. ;)
Czytam poradniki na temat dekoracji wnętrz, choć raczej z obowiązku niż z chęci zainspirowania się. Dobrze wiemy, jak chcemy, aby nasze mieszkanie wyglądało, więc wyszukuję jedynie jakichś dodatkowych nowinek bądź praktycznych dodatków, które sprawią, że to obce teraz dla nas miejsce stanie się naszym prawdziwym domem.
Doceniam możliwość pisania i w ogóle myślenia o tym, że się urządzamy. Rok temu chyba jeszcze nie wiedziałam o tym, że w ciągu kolejnych dwunastu miesięcy życie po raz kolejny pokaże nam, że tak naprawdę niczego nie jesteśmy w stanie przewidzieć, a najważniejsze jest pozytywne nastawienie i wiara w to, że damy radę. Każdego dnia staram się być wdzięczna za to, co mam, a także nie narzekać na coś, na co nie mam wpływu. Jeśli chcecie popracować nas swoim okazywaniem wdzięczności, koniecznie zajrzyjcie do Kingi, która jest w tym mistrzynią!
Myślę o tym, aby wstawiać tu więcej zdjęć siebie samej. Chyba dojrzałam w końcu do momentu, w którym chcę, aby czytelnik wchodząc na bloga wiedział, kto stoi za tym wszystkim. Mimo, że pracuję nad swoimi kompleksami i słabościami i jestem raczej na dobrej drodze do samoakceptacji, to cały czas mam problem z tym, aby lubić siebie na fotografiach i wiem, że nie tylko mnie to dotyczy – wiele innych dziewczyn unika robienia sobie zdjęć. Dajcie znać, co o tym sądzicie, będę wdzięczna za pomoc w tej kwestii. :)
Nie mogę się doczekać listopada, bo to właśnie wtedy cały ten mieszkaniowy chaos ustanie, jesień zadomowi się u nas na dobre, w galeriach rozpocznie się przedświąteczny szał i… będzie po prostu pięknie! Wiem, że przed nami sporo pracy, ogarniania nowej rzeczywistości, ale już dawno nie byłam tak pozytywnie nastawiona na zbliżające się zmiany. Ale kto by nie był, prawda?
Słucham melancholijnych utworów, które idealnie przygotowują mnie na jesienną aurę. Aktualnie moim ulubieńcem jest „Unsteady” X Ambassadors, który wpadł mi w ucho kilka tygodni temu, ale za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć jego tytułu. Też macie tak, że w momencie, gdy jakaś piosenka naprawdę przypadnie Wam do gustu, możecie stworzyć playlistę tylko z jedną pozycją? :)
Wiem, że niemal każdy z powyższych punktów kręci się wokół hasła „urządzamy się”, ale nie jestem w stanie zdusić w sobie tych pozytywnych emocji, po prostu chcę się nimi dzielić w każdy możliwy sposób. Poza tym jestem zdania, że optymizmu nigdy za wiele, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy niemal wszędzie doszukujemy się fałszu i negatywów, zapominając o tym, że tak naprawdę ważne jest to, co dzieje się tu i teraz poza tym wirtualnym światem, który niestety nas pochłonął.
Dajcie znać, czego Wy aktualnie nie możecie się doczekać! Czeka Was ciekawy wyjazd, przeprowadzka, a może inne zmiany, którymi chcecie się pochwalić? :)
Dodaj komentarz