Jeśli adopcja kota to coś, nad czym się aktualnie zastanawiacie, jednak nie jesteście do końca pewni tego, czy byłaby to dobra decyzja, to mam nadzieję, że ten wpis przekona Was do podjęcia jedynej słusznej decyzji w tej kwestii.
Za co jestem wdzięczna? Podsumowanie roku 2018
Jak już niejednokrotnie pisałam, od zawsze wiedziałam, że będąc „na swoim” nie obędzie się bez posiadania kota. Uwielbiam te zwierzęta! W moim rodzinnym domu zostawiłam jednego czworonoga, który przyzwyczajony do wiejskiego życia raczej nie odnalazłby się w mieście (i ma już 8 lat!).
Od początku jednak brałam pod uwagę adopcję małego kotka, w końcu taka miniaturowa włochata kulka to jeden z najpiękniejszych widoków, prawda? ALE po przemyśleniu sprawy i rozmowie z Kingą, doszliśmy do wniosku, że w naszym życiu pojawi się nieco starszy, 1-2 letni dachowiec. Zależało mi jednak na tym, aby była to czarna kotka – po 1. zawsze chciałam mieć czarnego kota, po 2. dowiedziałam się, że kotki o tym umaszczeniu są najrzadziej adoptowanymi, a wszystko przez bezsensowny zabobon dotyczący przynoszenia pecha (no comment).
Jeśli jednak myślicie, że adopcja kota, którego podobno nikt nie chce, to łatwizna, niestety mam złe wieści. Niby w internecie aż roi się od tego typu ogłoszeń, niby wszyscy chcą pomóc tym pięknym zwierzętom w jak najszybszym znalezieniu własnego domu, JEDNAK gdy przychodzi co, do czego, to albo urywa się kontakt, albo nie można przed adopcją poznać kota i zobaczyć go na własne oczy, albo aktualny opiekun czworonoga wymaga wcześniejszego osiatkowania wszystkich okien, balkonu, a najlepiej całego bloku. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że chodzi tu o bezpieczeństwo pupila, ale serio nie zawsze jest to możliwe, a już na pewno przed tym, jak podpisze się umowę adopcyjną.
Szczerze mówiąc, zaczęłam już wątpić w to, czy jest sens adoptować dachowca, skoro kupując rasowego kota cała procedura jest znacznie mniej uciążliwa.
Postanowiliśmy jednak skontaktować się z Panią Pauliną, właścicielką kociej kawiarni „Kocimiętka” w Poznaniu, aby dowiedzieć się, czy jest szansa dać dom któremuś ze znajdujących się w tym miejscu kotów. Na nasze szczęście okazało się, że Brownie, którą poznaliśmy w sierpniu nadal czeka na swojego człowieka, a do tego jej charakter idealnie wkomponował się w nasze gusta (spoiler: jest to najkochańszy kot ever).
Kocia kawiarnia „Kocimiętka” w Poznaniu
Muszę przyznać, że obawialiśmy się tego, jak przebiegać będzie proces adopcyjny (po wcześniejszych doświadczeniach nie wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać), ale mile się zaskoczyliśmy. Pani Paulina znała nas z wcześniejszych odwiedzin i po przekazaniu umowy, z którą musieliśmy się zaznajomić, powierzyła nam w ogromnym zaufaniu Brownie, która od pierwszych chwil w nowym miejscu, poczuła się jak u siebie.
Dlaczego zdecydowaliśmy się na adopcję kota, a nie kupno rasowego czworonoga?
Od zawsze podobały mi się koty brytyjskie, jednak bolało mnie serce, gdy widziałam, jak wiele „zwykłych” kotów szuka domu. Wiedziałam więc, że dużo większą radość przyniesie mi adopcja dachowca, aniżeli kupno tego z rodowodem, który i tak prędzej czy później znalazłby rodzinę.
Wiele słyszałam też na temat skutków ubocznych, z jakimi borykają się koty rasowe, a które spowodowane są ingerencją człowieka w geny tych zwierząt. Być może egoistycznie, ale chciałam uniknąć częstych wizyt u weterynarza – jest to bolesne przeżycie i dla kota i dla portfela właściciela. Nie oznacza to jednak, że dachowce nie chorują (!). Naturalnie wszystko zależy od konkretnego przypadku.
Koty rasowe cechuje konkretny charakter, więc jeśli nie chcecie przygarnąć dachowca w obawie o to, że będzie nieobliczalny, polecam zwrócić uwagę na nieco starsze osobniki, których natura jest już znana właścicielom i dzięki temu nie zaskoczą Was niespodziewanymi reakcjami. Nasza Brownie ma 9 miesięcy i mimo, że nadal jest dość młodym kotem, już wiedzieliśmy, czego się po niej spodziewać i, że sytuacje z serii „załatwianie się poza kuwetą” nie będą miały miejsca.
Dużo osób decyduje się na kupno kota konkretnej rasy ze względu na jego wygląd, nie osobowość, a przecież jest tak wiele pięknych dachowców o oryginalnej maści! Sama szukając swojego pupila niejednokrotnie rozważałam adopcję innego, bo jego wygląd skradł mi serce. Pamiętajcie jednak, że nawet najpiękniejszy kot może mieć paskudny charakter, rozglądając się więc za „egzemplarzem” dla siebie, zwracajcie szczególnie uwagę na jego naturę.
Jesteśmy niesamowitymi szczęściarzami, że Brownie jest nie tylko przesłodka, ale ma cechy, jakich w kocie szukaliśmy. Jest potulna, uwielbia towarzystwo człowieka, a przytulas to jej drugie imię. ♥
Dajcie znać, czy macie już swojego czworonoga i jakim sposobem pojawił się w Waszym domu! A może dopiero chodzi Wam po głowie adopcja kota? :)
Dodaj komentarz