Wiecie, kiedy człowiek orientuje się, że czas leci zdecydowanie zbyt szybko? Gdy myśli, że od ostatniego wpisu na blogu minęły nie więcej, niż dwa tygodnie, a w rzeczywistości był to równy miesiąc. Przychodzę zatem z tematem, który lubicie – mini recenzjami książek. Tym razem wśród pozycji znaleźć można takie tytuły, jak „Dobranoc, Auschwitz” czy „Rdza” Jakuba Małeckiego. Miłego czytania!
Naprawdę chciałam, żeby wpisy z tej serii pojawiały się na blogu regularnie. Jestem pewna, że pomogłoby mi to w utrzymaniu tempa czytania 2 książek miesięcznie. Dla tych, które nie czytają bloga regularnie – na początku roku postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu czytelniczym. Postanowiłam wtedy do końca 2021 r. przeczytać min. 24 książki. Jest koniec października, na koncie mam zaliczonych 18 tytułów. Czy uda mi się doczytać pozostałych 6? We’ll see!
Wracając jednak do cyklu poświęconemu recenzjom. Przyznaję, że nieco zwlekałam z publikacją nowego posta. Głównie ze względu na pecha, jakiego miałam ze znalezieniem interesujących lektur. Całe szczęście wszystko wskazuje na to, że moja zła passa minęła, a dodatkowo zupełnie przez przypadek zyskałam (prawdopodobnie) swojego pierwszego ulubionego polskiego autora.
3 książki, których czytanie było czystą przyjemnością
Aleksandra Wójcik, Maciej Zdziarski
Dobranoc, Auschwitz. Reportaż o byłych więźniach
No dobrze, lektury tej książki nie można określić jako stricte przyjemną, ale nie umniejsza to jej wartości. Jak już wiecie (albo nie), lubię tytuły poświęcone obozom koncentracyjnym, zwłaszcza, gdy składają się w dużej mierze z prawdziwych historii, opowiedzianych przez prawdziwych ludzi.
Pozycja ta, w przeciwieństwie do tych, które czytałam wcześniej, nie skupia się na życiu więźniów w samych obozach, ale na tym, jak poradzili sobie po wyjściu z nich. Wydaje mi się, że mimo wszystko jest to pokrzepiająca lektura, dająca nadzieję na to, że ludzie mający to nieszczęście znaleźć się w niewoli, ostatecznie byli w stanie wieść szczęśliwe życie.
Jakub Małecki
Rdza
Jest to jedna z trzech książek tego autora, które dotychczas miałam okazję przeczytać. Jak na razie zdecydowanie moja ulubiona, choć ze względu na moje uwielbienie do stylu pisania Jakuba już zastanawiam się nad tym, za którą zabrać się w następnej kolejności.
Książka nie jest z cyklu tych, w których wszystko dobrze się kończy. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Jakby niedokończone zakończenie, będące, mam wrażenie, znakiem rozpoznawczym pisarza sprawia, że czytelnik chce sięgnąć jak najszybciej po następną pozycję, żeby móc dalej cieszyć się wciągającą fabułą.
Jak wspomniałam na początku tego wpisu, prawdopodobnie znalazłam pierwszego ulubionego polskiego autora i Wam także serdecznie polecam sięgnąć po którąś z pozycji, które napisał. Nie zawiedziecie się!
Mitchell Zuckoff
11 września. Dzień, w którym zatrzymał się świat
Książka poświęcona atakom terrorystycznym, które miały miejsce 11. września 2021. Nie jest to jedynie opis samych zdarzeń, a skupienie się głównie na ludziach – tych, którzy ponieśli tragiczną śmierć, jak i szczęśliwcach, którzy przeżyli.
Autor nie bawi się w cenzurę, momentami dokładnie opisuje rany, jakie ponieśli ofiary zamachów – te fizyczne, jak i psychiczne po stracie bliskich. Na stronach książki znalazło się miejsce na historię niemal każdego z pasażerów i załogi wszystkich czterech samolotów, a także ludzi przebywających tego dnia w budynkach będących celami morderców. Dzięki temu nie sposób jest nie podejść do lektury personalnie, gdy znamy już cząstkę życia znacznej części pokrzywdzonych.
Polecam ten tytuł zwłaszcza tym, którzy chcą sobie uporządkować wiedzę dotyczącą owych zamachów. Sama myślałam, że wiem sporo na ten temat, po lekturze wiem, że była to zaledwie cząstka informacji.
Pochwalcie się, ile książek Wy przeczytałyście w tym roku! Miałyście okazję poznać któryś z powyższych tytułów?
Wpis zawiera linki afiliacyjne
Dodaj komentarz